sobota, 30 sierpnia 2014

Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy: Złodziej Pioruna - Rick Riordan


Tytuł: Złodziej Pioruna (polski)
         The Lighting Thief (oryginalny)

Autor: Rick Riordan

Cykl: Percy Jackson i bogowie olimpijscy (tom 1)

Rok: 2010

Seria " Percy Jackson i bogowie olimpijscy":
Złodziej Pioruna | Morze Potworów | Klątwa Tytana | Bitwa w Labiryncie | Ostatni Olimpijczyk

Nota od wydawcy:
Percy Jackson ma właśnie wylecieć ze szkoły z internatem. Znowu. Ale to najmniejszy z jego kłopotów. Ostatnimi czasy mitologiczne potwory i bogowie olimpijscy wychodzą z kart książek o mitologii prosto w życie Percy'ego. Co gorsza, kilku z nich zdołał rozgniewać. Piorun Piorunów Zeusa został skradziony, a Percy jest głównym podejrzanym.

Teraz on i jego przyjaciele mają zaledwie dziesięć dni, żeby znaleźć skradzioną własność Zeusa i odnieść ją na Olimp, by przywrócić pokój zwaśnionym bogom. Żeby misja się udała, Percy'emu przyjdzie jednak zrobić coś więcej niż tylko złapać prawdziwego złodzieja - musi pogodzić się z ojcem, który go porzucił, rozwiązać zagadkę Wyroczni, która ostrzega go przed zdradą przyjaciela, i odkryć złowrogą siłę potężniejszą nawet niż bogowie.

Recenzja:
Postanowiłam nie streszczać książki, którą pewnie większość zna. To o czym jest można przeczytać w nocie od wydawcy. Napiszę tu o tym jakie książka wywarła na mnie wrażenie i czy warto ją przeczytać. 

O serii "Percy Jackson i bogowie olimpijscy" usłyszałam pierwszy raz chyba za sprawą reklamy filmu, który powstał na podstawie książki. Nie wywarła jednak ona na mnie wrażenia, bo jakoś tak trąciło mi to podróbką Harrego Pottera (nie wiem dlaczego miałam takie wrażenie). Uznałam wtedy, że nie warto oglądać tego filmu, a o książkowej wersji nawet wtedy chyba nie miałam pojęcia.
Jakieś pół roku temu natknęłam się na recenzję całej serii, która bardzo ją zachwalała. Poszukałam innych opinii i wszystkie były bardzo pozytywne. Więc stwierdziłam, że czemu by nie przeczytać? Długo czekałam, aż pozycja zwolni się w bibliotece, ale w końcu ją dostałam! i mam już wypożyczone kolejne tomy, i nie żałuję.
Historia Percy'ego może i jest ciut podobna do Harrego Pottera: chłopak nic nie wiedzący o swojej przeszłości nagle dowiaduje się, że jest herosem i trafia do Obozu Herosów, który można uznać za odpowiednik Hogwardu (bardzo upraszczając). Potem wraz z przyjaciółmi (2+1 jak w HP) wyrusza na misję, alby uchronić świat przed złem ;) No widać kilka podobieństw, nie da się nie zauważyć. 

Za to historia jest zupełnie inna. W świecie Percy'ego nie ma czarodziejów i magii, są za to prawdziwi greccy bogowie. Bardzo mi ten pomysł przypadł do gustu, bo zawsze lubiłam mitologię grecką, a dzięki czytaniu tej serii można wiele sobie poprzypominać i nauczyć. Wydaje mi się, że po przeżyciu wszystkich przygód z Percym nikt nie będzie miał problemu z nazwaniem choćby tych podstawowych bóstw i opisaniem ich. To niewątpliwy plus tej serii, nawet dla starszych czytelników. Dodatkowo strasznie spodobał mi się styl pisania Riordana, jego humor i ironia są doskonałe.

Podsumowując, książka napisana jest na prawdę dobrze. Czyta się ją przyjemnie, ciągle coś się dzieje i tym samym nie można się od niej oderwać. Polecam ją zarówno nastoletnim jak i starszym czytelnikom, których na pewno nie znudzi.

Nie oglądałam jeszcze filmu, który powstał na podstawie książki, ale w wolnej chwili to uczynię i dodam też recenzję. Tym czasem wracam do kolejnego tomu "Morze Potworów", bo strasznie ciekawią mnie dalsze przygody naszych herosów.

Ocena: 5+/6

Edit:
Obejrzałam film...
... i nie polecam!
Oglądając go zastanawiałam się, czy scenarzysta i ja czytaliśmy tą samą książkę? Film jest totalnie pokręcony... jedynie ogólnikowo wierny książce.

Jakie szukanie pereł? jaka walka w hydrą (to jest w drugim tomie!), Luk podrzucający piorun w tarczy? co za brednie... a gdzie w tym wszystkim Ares? uff wiele mogłabym jeszcze wytykać, film nie podobał mi się strasznie!

Co do aktorów: Percy - ok, Grover -ok, Annabeth - porażka, gorszej chyba nie było? Chejron - Pierce Brosnan (bez komentarza), bogowie - mogą być, meduza - bez wyobraźni.
Podsumuję więc krótko: nie polecam tego filmu tym, co czytali książkę, bo będą rozczarowani, a już zabraniam oglądania tym, co jej nie czytali!!! bo może tylko zniechęcić, a książka jest nieporównywalnie lepsza! Cieszę się, że nie obejrzałam go zanim przeczytałam książkę.

Wiem, że ciężko zrobić film idealnie wierny książce, ale to co tu zobaczyłam jest niczym więcej jak nie udaną wariacją na temat przygód Percy'ego Jackson'a.

Ocena filmu: 1/6


Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Klucznik"

Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę 2014"

czwartek, 28 sierpnia 2014

Au pair: Clubbing - Melissa de la Cruz

Tytuł: Clubbing (polski i oryginalny)

 Cykl: Au pair (tom 2)

Autor: Melissa de la Cruz

 Rok: 2007

Cykl "Au pair":
Au Pair potrzebne od zaraz | Clubbing | Słoneczny pocałunek | Gorączka letniej nocy

Nota od wydawcy: 
Minął rok od poprzednich wakacji. Trzy operki znowu są w odlotowym kurorcie.

Eliza wraca do Hamptons z dumnie podniesioną głową – już nie musi być opiekunką; zaczyna pracę w nowo otwartym nocnym klubie. I decyduje, że najwyższy czas odzyskać Jeremy’ego.
Jacqui przyjeżdża z mocnym postanowieniem – tym razem będzie opiekunką idealną, taką, że po wakacjach państwo Perry polecą ją znajomym i będzie mogła zostać w Stanach. Ale w realizacji tych planów przeszkadza jej pewien zabójczo przystojny Francuz.
A Mara dalej błyszczy w towarzystwie, baluje, wmawia sobie, że już jej nie zależy na Ryanie, flirtuje z innymi chłopakami i zapomina o starych przyjaciółkach...

Jak bohaterki "Au pair potrzebne od zaraz" poradzą sobie z nieoczekiwanymi burzami uczuciowymi i przekonają się, czy nadal łączy je przyjaźń?

Recenzja:
Po dalszy ciąg przygód Mary, Elizy i Jacqui sięgnęłam dość szybko, bo zatęskniłam znowu za czymś niezobowiązującym. Lekka, krótka historia trzech nastolatek, które ponownie lądują na lato w Hamptons. 
Po ostatnich przygodach nasze bohaterki bardzo się zmieniają: Jacqui kończy z chłopakami i postanawia pilnie się uczyć, aby wyjechać do Nowego Jorku i zacząć studia, rodzice Elizy pomału wracają na szczyt i dziewczyna ponownie może cieszyć się życiem w luksusach, a Mara z dziewczyny z prowincji przeobraża się w prawdziwa imprezowiczkę z czołówek rubryk plotkarskich...
Jednak, czy dziewczynom uda się spędzić kolejne wakacje życia? Czy Jacqui wytrzyma w dążeniu do swoich celów? Czy wymarzona praca i powrót na szczyt będą dla Elizy tym czego oczekiwała? Czy nowa Mara-imprezowiczka przekona się, że życie we fleszach wcale nie jest takie cudowne?

Szczerze mówiąc, to druga część bardziej mi się spodobała niż pierwsza. Nie wkurzała mnie już Jacqui, którą udało mi się polubić, Eliza moim zdaniem się nie zmieniła, natomiast Mara mnie rozczarowała. Historia tak jak w pierwszym tomie toczy się wokół "pięknych i bogatych" i wewnętrznych problemów dziewczyn. Idealna na wakacje.

Podsumowując, "Clubbing" czytało mi się bardzo dobrze i chętnie sięgnę kiedyś po trzeci tom. Polecam dla relaksu, oderwania od rzeczywistości, zabicia czasu. Sama bardzo lubię serial "Gossip Girl", a seria Au pair jest deklarowana dla jego fanów, więc może dlatego przypadła mi do gustu.

Ocena: 4/6

Plakat z "Gossip Girl" :)

Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Klucznik"
(wy)pożyczona

środa, 27 sierpnia 2014

Proroctwo wygnanych magów - Sarah Silverwood


Tytuł: Proroctwo wygnanych magów (polski)
The Double-edged Sword (oryginalny)

Autor: Sarah Silverwood

Rok: 2011

Nota od wydawcy:
Przyszłość Londynu z naszych czasów i Londynu ukrytego za sekretnymi Wrotami spoczywa w rękach szesnastolatka, który musi wypełnić pradawne proroctwo.
Szesnaście lat temu Finmere Tingewick Smith został porzucony na stopniach sądu w Londynie. Sędziowie, którzy wzięli go pod opiekę, urządzili mu życie w nietypowy sposób. Na ich żądanie Fin musi spędzać każdy rok w innej z dwóch bardzo różniących się szkół. I stale kłamać, nawet przed przyjaciółmi, żeby ukryć zwariowane podwójne życie…

Jednak w dniu szesnastych urodzin wszystko się zmienia. Jego opiekun ginie od miecza, lecz przed śmiercią wyjawia Finowi tajemnicę jego przeznaczenia.

Za sekretnymi Wrotami leży bowiem inny Londyn – i nad oba nadciąga burza szaleństwa i zniszczenia.I przyszłość obu spoczywa w rękach Fina…

Recenzja:
Książkę kupiłam za grosze w "taniej książce" skuszona obiecującym tytułem, opisem i tajemniczą okładką. Czy historia Fina warta jest jednak polecenia?

Bohaterem książki jest szesnastoletni Fin, sierota wychowywany przez sędziów. Życie chłopca przebiega w dość nietypowy sposób: każdy rok swojej edukacji spędza w innej z dwóch zupełnie różnych od siebie szkół. Jego opiekunowie zaplanowali to tak, aby przygotować Fina do życia, o którym nie ma pojęcia...
W dniu szesnastych urodzin chłopiec jest świadkiem tajemniczej śmierci swojego opiekuna, od tej pory w jego życiu wszystko się zmienia. Fin dowiaduje się o istnieniu równoległego świata, w którym zaczynają dziać się niepokojące rzeczy. Okazuje się, że nasz bohater jest jedynym, który może zapobiec rozwojowy nadciągających wydarzeń. Wraz z dwojgiem przyjaciół wyruszają do równoległego Londynu, aby znaleźć Maga, powstrzymać czarny deszcz, oraz ocalić Opowiadaczkę i oba światy od zniszczenia. 

Książkę czyta się lekko, akcja szybko się toczy, więc nie można się nudzić. Jednak kiedy zaczęłam ją czytać nie tego potrzebowałam, przez co odłożyłam ją i wróciłam do niej dopiero niedawno w ramach "Read to the end". Trudno mi wystawić ocenę tej książce, bo nie jest ona zła, ale też nie mogę powiedzieć, żeby jakoś szczególnie mi się spodobała. Ot, zwykła przygodówka. 

Zakończenie książki daje nadzieje na kontynuację przygód Fina, bo wiele rzeczy wciąż się nie wyjaśniła. Widziałam, że powstały chyba kolejne części, ale nie zostały wydane w Polsce. 

Podsumowując,  polecam historię Fina osobom lubiącym niezobowiązujące przygodówki, oraz głównie nastoletnim czytelnikom. Nie jest to pozycja "must read", ale czas nad nią spędzonych nie można też zaliczyć do straconego. Cieszę się, że jednak wróciłam do książki i przeczytałam ją do końca, ciekawią mnie dalsze losy Fina i jeśli ukażą się w języku Polskim być może po nie sięgnę. 

Ocenia: 4-/6

Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Klucznik"
Literatura europejska (angielska)

Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę 2014"


wtorek, 26 sierpnia 2014

Książe Mgły - Carlos Ruiz Zafon


Tytuł: Książe Mgły (polski)
         El Principe de la Niebla (oryginalny)

Autor: Carlos Ruiz Zafon

Rok: 1993

Nota od wydawcy:
Wiele lat musiało upłynąć, by Max zapomniał wreszcie owo lato, kiedy odkrył, właściwie przypadkiem, istnienie magii.



Rodzina Caverów(trójka dzieci Max, Alicja, Irina, i ich rodzice) przeprowadzają się w roku 1943 do małej osady rybackiej na wybrzeżu Atlantyku. Zamieszkuje w domu należącym niegdyś do rodziny Fleischmannów, których dziewięcioletni syn Jacob utonął w morzu. Od pierwszych dni dzieją się tutaj dziwne rzeczy; nocą w ogrodzie Max widzi posągi artystów cyrkowych. Dzieci poznają kilkunastoletniego Rolanda, od którego usłyszą różne ciekawostki o miasteczku i o zatopionym pod koniec pierwszej wojny statku. Poznają również dziadka Rolanda, latarnika Victora Kraya. To on opowie im o złym czarowniku, Księciu Mgły, który gotów jest spełnić każde życzenie lub każdą prośbę, ale w zamian żąda bardzo wiele. Coś, co dzieciom wydaje się jeszcze jedną miejscową legendą, niebawem okazuje się zatrważającą prawdą.



Carlos Ruiz Zafón (ur. 1964 w Barcelonie) zyskał światowy rozgłos dzięki bestsellerom Cień Wiatru i Gra Anioła, wydanym w Polsce nakładem wydawnictwa MUZA SA. Opublikowana w 1993 roku, wyróżniona Nagrodą Edebé, powieść Książę Mgły jest pierwszą książką w dorobku pisarza.

Recenzja:
Coś mnie skłoniło do zakupu tej książki, może okładka? a może potrzebowałam jakiejś krótkiej, lekkiej przygodówki? Może nazwisko słynnego autora? Sama nie wiem… jednak, czy warto sięgać po książki tylko dlatego, że napisał je ktoś znany i ceniony? Czy wszystkie książki dobrych pisarzy są równie dobre?

Historia opowiada o Maksie, który wraz z rodzicami i dwiema siostrami przeprowadza się na wieś z dala od panującej wojny. Chłopiec nie jest zadowolony z decyzji rodziców, jednak wraz o odkryciem tajemniczego ogrodu posągów tuż za domem i pudła z filmami nakręconych przez poprzedniego właściciela, chłopiec coraz bardziej przekonuje się do tego miejsca. Rodzeństwo poznaje mieszkającego nie daleko chłopca - Rolanda, który opowiada im miejscowe legendy.
Od tej pory wszystko się zmienia, wokół Maksa zaczynają dziać się dziwne rzeczy i szybko okazuje się, że miejscowe legendy mają w sobie więcej prawdy niż mogłoby się wydawać. Z wyjaśnieniami przychodzi im dziadek Rolanda, stary latarnik Victor Kray. Czy poznanie prawdy pozwoli Maksowi  zapobiec rozwojowi strasznych wydarzeń? Jaką rolę w całej historii odegra jego mowy przyjaciel Roland? Czy posągi za domem chłopca mają coś wspólnego z historią sprzed lat?

Powiem szczerze, książka mi się nie podobała. Wydaje mi się, że choć sam pomysł nie jest zły, to historia jest niedopracowana. W zasadzie jest to powieść na jeden wieczór, mnie jednak znudziła i czytałam ją o wiele dłużej. Język jest łatwy, prosty, adresowany do młodego czytelnika, w historii brakuje mi opisów miejsc, co jednak dla niektórych może być plusem.

Nie przekonałam się do Zafon’a, to kolejna książka tego autora, która mi się nie podoba. Nie trafia on do mnie swoim stylem pisania. Jest to kolejny dowód na to, że sławny pisarz wcale nie musi wypuszczać spod swego pióra samych bestselerów…

Podsumowując, nie jest to książka którą trzeba znać, no chyba, że ktoś lubi Zafon’a i wszystkie jego dzieła. Ja kolejny raz przekonałam się, że jego twórczość do mnie nie przemawia i chyba póki co skończę próby przełamania się do tego autora. Wydaje mi się, że istnieje wiele innych lepszych książek, które warto przeczytać. Oczywiście nie mogę napisać, że historia jest totalnie zła i beznadziejna, otóż nie, jest w niej kilka plusów. Mimo wszystko prędzej trafi ona do młodszych czytelników  niż przekona starszego i dlatego też polecam ją głównie tym pierwszym. 

Ocena: 3/6

Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Klucznik"
Literatura europejska

Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę 2014"


poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Wyspa Motyli - Corina Bomann

Tytuł: Wyspa Motyli (polski)
         Die Schmetterlingsinsel (oryginalny)

Autor: Corina Bomann

Rok: 2012

Nota od wydawcy: 

Tajemnica z przeszłości i namiętna miłość ukryte pośród herbacianych wzgórz. 
 Diana, wzięta prawniczka, nigdy nie przypuszczała, że z dnia na dzień wyjedzie na drugi koniec świata. Trzymając w ręku zdjęcie młodej kobiety na tle wzgórz, decyduje się wyruszyć na Cejlon, by rozwikłać rodzinną tajemnicę sprzed stu lat. Diana chce spełnić ostatnią wolę ukochanej ciotki, poznać swoje korzenie i uciec od niewiernego męża. Na urzekającej wyspie spowitej aromatem herbacianych krzewów odkrywa historię namiętnego, zakazanego uczucia, które na zawsze zmieniło losy jej rodziny. Czy to sprawi, że Diana znajdzie szczęście i miłość?

Recenzja:
Zachęcona pozytywnymi opiniami od razu sięgnęłam po "Wyspę...", gdy znalazłam ją w swojej bibliotece. 
Obiecująca okładka i opis książki, a w dodatku miejsce akcji Cejlon,  a ja przecież tak kocham herbatę… Czy książka mnie nie zawiodła? O tym po kolei.

Akcja powieści toczy się na zmianę raz w teraźniejszych czasach i raz w XIX wieku. Opowiada o Dianie, młodej prawniczce mieszkającej w Niemczech. Kiedy kobieta dowiaduje się od swej angielskiej ciotki, że historię jej przodków spowija jakaś tajemnica, postanawia ją za wszelką cenę odkryć. Wkrótce jednak jej ciotka umiera a Diana zmuszona jest sama szukać wszelkich śladów, które doprowadzą ją do poznania przeszłości jej krewnych. Stopniowo znajduje coraz więcej tropów, które prowadzą ją na Cejlon. Kobieta bez wahania kupuje bilet lotniczy i wyrusza na poszukiwanie dalszych śladów swoich przodków, szukając odpowiedzi na wciąż rodzące się pytania o przeszłość krewnych. Na wyspie poznaje Jonathana, który pomaga jej w rozwiązaniu zagadki. W tym samym czasie stopniowo poznajemy prawdziwą historię przenosząc się do XIX wieku.

 Nowo odkryte przez Dianę fakty mieszają się z autentycznymi opisami  z przeszłości, tak że czytelnik w pełni może poznać  i zrozumieć całą historię. W książce znajdziemy wiele opisów pięknego Cejlonu, herbacianych pól i tamtejszej flory i fauny. Zapach herbaty jest tam wszechobecny, co stanowi urokliwy klimat tej książki.

Najbardziej podobał mi się początek książki, poszukiwanie wskazówek przez Dianę w Anglii i końcówka, kiedy to cała historia nabiera rumieńców i zaczyna się wyjaśniać. Środek trochę mnie nudził, dlatego przerwałam wtedy czytanie, cieszę się jednak, że do niego powróciłam – było warto.

Okładka książki z tyłu
Sednem oby historii, zarówno tej z przeszłości jak i Diany, jest oczywiście miłość. O ile ta pierwsza, ze względu na ówczesne czasy, nie kończy się tak szczęśliwie, to koniec książki jest przyjemny i przepełniony nadzieją.

Podsumowując, polecam „Wyspę Motyli  każdemu. Jest na prawdę dobra i warta uwagi.

Ocena: 5+/6 




Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Klucznik"
(wy)pożyczona | Literatura europejska (niemiecka)


niedziela, 24 sierpnia 2014

Mroczny Sekret - Libba Bray


Tutył : Mroczny Sekret (polski)
          A Great And Terrible Beauty (oryginalny)

Autor: Libba Bray

Cykl: Mroczny Krąg (tom1)

Rok: 2003

Cykl „Mroczny Krąg”:
Mroczny Sekret | Zbuntowane Anioły | Studnia Wieczności

Nota od wydawcy:
Gemma Doyle w niczym nie przypomina swoich rówieśniczek - panien o nienagannych manierach. Po tragedii, która spotyka jej rodzinę w Indiach, uparta i przekorna dziewczyna trafia do londyńskiej Akademii Spence. Czuje się samotna, dręczy ją poczucie winy i nękają wizje przyszłości. Nie jest jednak zupełnie sama... Jej śladem podąża tajemniczy młodzieniec. W Spence Gemma zaprzyjaźnia się z najbardziej wpływowymi dziewczętami, odkrywa w sobie nadprzyrodzone zdolności, a także dowiaduje się o dawnych powiązaniach swojej matki z tajnym stowarzyszeniem nazywanym Zakonem.

Recenzja:
Gdzieś tam na półce przyuważyłam „Mroczny Sekret” i zaintrygowała mnie okładka, więc postanowiłam  wypożyczyć książkę. Czy wnętrze okazało się również fascynujące?

Historia dzieje się w XIX wieku z początku w Indiach, później w Anglii. Główną bohaterką jest szesnastoletnia Gemma, która wraz z rodzicami mieszka w Indiach. Dziewczyna nie czuje się tam najlepiej, marzy o powrocie do Anglii, swoim debiucie i balach. Pewnego dnia kłóci się z matką na targu i rozdzielają się. W tym czasie dziewczyna ma wizje ukazująca śmierć jej matki. Szybko okazuje się, że to co widziała jest prawdą, jej matka ginie uciekając przed tajemniczym cieniem.

Tuż po śmierci matki Gemma dostaje to czego tak bardzo niegdyś pragnęła – wraca do Anglii. Rodzina umieszcza ją w szkole dla dziewcząt z internatem . Dziewczynę coraz częściej nawiedzają wizję, których nie rozumie, w jednej z nich trafia do jaskini, w której znajduje później tajemniczy pamiętnik. Z tego co jest w nim zapisane wynika, że prowadząca go niegdyś dziewczyna miała takie same wizje jak Gemma. W szkole Spence nasza bohaterka poznaje nowe koleżanki, którym z czasem wyjawia swój sekret i pokazuje znaleziony dziennik. Dziewczyny razem w tajemnicy spotykają się  i czytają historie w nim opisane, biorąc to wszystko z początku za zabawę. Jednak wraz z biegiem kolejnych wydarzeń zdają sobie sprawę, że historie z pamiętnika nie są wymyślone i że świat tam opisany istnieje naprawdę a one pragną również móc go odnaleźć…

Trudno napisać o tej książce coś więcej nie streszczając jej całej. Na tym więc skończę jej recenzję. Mogę dodać tylko, że dalszy ciąg związany jest już z Międzyświatem opisanym w znalezionym pamiętniku i ma związek ze śmiercią matki Gemmy oraz jej przeszłością.

Książka rozkręca się dopiero pod koniec, choć ma swój XIX-wieczny angielski klimat to nie jest on tu zbyt wyraźny, równie dobrze akcja mogła by się toczyć w czasach teraźniejszych.  Jeśli chodzi o wspominany w opisie romans to jest go naprawdę niewiele, w zasadzie zamyka się on do nielicznych fantazji Gemmy, może w dalszych częściach doczekamy się jego rozwinięcia.

Podsumowując, mogę książkę polecić osobom, które lubią tego typu historię. Mnie trochę nudziła. Wypożyczyłam w bibliotece również drugą część i spróbuje dać jej szanse, może akcja jakoś się jeszcze rozkręci i bardziej mnie wciągnie. Nie mogę powiedzieć, że książka jest zła – po prostu trochę nie w moim stylu, ale każdy lubi coś innego, więc nie zrażajcie się przed sięgnięciem po nią.

Ocena: 4-/6


Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Klucznik"
(wy)pożyczona

Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę 2014"

sobota, 23 sierpnia 2014

"Read to the end" #1 - Motywuję samą siebię


Utknęłam z moimi pozaczynanymi książkami i nie mogę ruszyć dalej... postanowiłam więc, że do końca tego tygodnia przeczytam wszystkie pozaczynane książki do końca. Nazbierały się cztery tytułu. Zobaczcie jak mi poszło, oto relacja!


1. "Wyspa Motyli" - Corina Bomann - zostało 241 str
2. "Mroczny Sekret" - Libba Bray - zostało 158 str
3. "Proroctwo Wygnanych Magów" - Sarah Silverwood‎ -zostało 162 str
4. "Książę Mgły" - Carlos Ruiz Zafón - zostało 137 str

W sumie do przeczytania mam 698 stron przez 6 dni, czyli średnio 116,3 str na dzień.

Dzień pierwszy:
 
Zaczynam od "Mrocznego Sekretu", bo to czytałam ostatnio. Pozostało mi 158 stron i w zasadzie najlepiej
by było skończyć ją dzisiaj całą...

 Jest już po 14:00 a ja nawet nie zaczęłam czytać, bo jak zwykle jest coś innego do zrobienia. Mam nadzieje, że uda mi się przeczytać chociaż te założone 116 str na dzień.

Fabuła jakoś mnie nie wciąga, trochę się wlecze, jestem dopiero na 224 stronie i choć to około 2/3 książki to jeszcze tyle przede mną.

22:30 skończyłam czytać "Mroczny Sekret". Jednak mi się udało... w zasadzie nie było aż tak źle i ciesze się, że ją skończyłam. Nie wiem jeszcze kiedy sięgnę po kolejne części Magicznego Kręgu.

Pozostało jeszcze 540 stron pozostałych książek na 5 dni, co daje 108 stron dziennie.

Dzień drugi:


Dzisiejszy dzień poświęcam "Wyspie Motyli" zostało mi jej 241 stron, więc będę musiała podzielić ją na dwa dni.

Jest 17:00 a ja dopiero zabieram się za czytanie... będzie ciężko. Dzisiaj wypadło mi kilka niespodziewanych spraw do załatwienia, dlatego zbyt późno się pozbierałam, dodatkowo średnio się czuję i zaczyna boleć mnie gardło. Ale zabieram się za czytanie i oby nic mi nie przerwało ;)

Jest po 23:00 udało mi się przeczytać 144 strony, więc więcej niż miałam w planach. Jutro planuje dokończyć "Wyspę Motyli" i zabrać się za kolejną książkę. Może uda mi się skończyć wyzwanie przed czasem?

Pozostało 396 stron na 4 dni, daje to 99 stron dziennie. Nie jest źle ;)



Dzień trzeci:

Dziś miałam trochę więcej czasu na czytanie i skończyłam "Wyspę Motyli". Muszę przyznać, że książka przekonała mnie do siebie szczególnie ostatnimi rozdziałami, w których bardzo dużo się dzieje. Na pewno wystawię jej dobrą recenzję i już teraz mogę ją polecić.


Tym samym skończyłam czytać wszystkie książki wypożyczone z biblioteki, którą jutro odwiedzę. Dwie ostatnie to moje prywatne zbiory, z którymi muszę się uporać.


Korzystając z dodatkowego czasu, wezmę się teraz za "Księcia Mgły", którego zostało mi 137 stron. Jest to mały format więc może uda mi się skończyć go również dzisiaj?

Jest 23:30 przeczytałam 105 stron "Księcia Mgły", zostało mi go zaledwie 32 strony, ale już nie mam siły... Przeczytałam już i tak znacznie więcej niż zaplanowałam.

Zostało 194 strony na 3 dni, co daje 64,6 strony dziennie. Widocznie skończę wyzwanie trochę wcześniej :)

Dzień czwarty:

Dziś dokańczam "Księcia Mgły" i biorę się za pozostałe 162 strony "Proroctwa...". Polecę też dziś do biblioteki oddać "Wyspę Motyli" i "Mroczny Sekret", mam nadzieje, że wypożyczę jeszcze coś ciekawego na ten ostatni już tydzień wakacji...


12:30 skończyłam "Księcia Mgły" uff... czas zabrać się za "Proroctwo..." ostatnią książkę do doczytania. Byłam w bibliotece i wypożyczyłam trzy nowe pozycje, już nie mogę się doczekać kiedy zabiorę się za coś nowego. 


Dziś przeczytałam zaledwie 42 str "Proroctwa..." z tą książką idzie mi najgorzej, strasznie jakoś się wlecze...


Zostało 120 stron na 2 dni, czyli po 60 stron dziennie (może jakoś się zmuszę).



Dzień piąty:

Wszystko co zostało mi na dzisiaj z "Read to the end" to 120 stron "Proroctwa...". Mam zamiar dzisiaj to zakończyć, bo już mam wypożyczone kolejne książki i marze żeby się za nie zabrać.


Jest 17:36 i właśnie skończyłam ostatnią książkę z mojego wyzwania. Uff... w końcu się udało! nie mam już w domu żadnej niedokończonej książki. Miłe uczucie, bo strasznie nie lubię zostawiać jakiś niedokończonych spraw i tyczy się to też książek.

Mogę powiedzieć, że był to dobry pomysł, bo dzięki temu dokończyłam książki, które w sumie nie były takie złe, a niektóre wręcz bardzo dobre. Wiele mogłabym stracić nie poznając ich do końca.

Skończyłam wyzwanie przed czasem, bo w ciągu pięciu, a nie sześciu dni jakie sobie wyznaczyłam.
W sumie przez pięć dni przeczytałam 698 stron czyli jakieś 140 stron dziennie. Wiem, że jeśli były by to książki, których fabuła by mnie zaintrygowała przeczytałabym je w jakieś 2-3 dni, ale biorąc pod uwagę fakt, że niekiedy wręcz zmuszałam się do ich czytania uznaje, że wynik jest satysfakcjonujący :)

 Wiele razy podczas czytania kolejnej z w/w pozycji miałam ochotę cisnąć ją w kąt i zabrać się za coś innego, jednak to wyzwanie motywowało mnie i nie poddałam się. Serdecznie zachęcam więc wszystkich do wyznaczania sobie takich celów, jeśli macie jakieś niedoczytanie książki i brak motywacji do ich dokończenia, to naprawdę pomaga! Wkrótce ukażą się recenzję przeczytanych książek, które już zaczęłam pisać.

niedziela, 17 sierpnia 2014

Tydzień w Zdjęciach

Nie wiem dlaczego, ale ostatnio czytanie idzie mi jakoś opornie... może dlatego, że wzięłam się za książki, które jakoś mnie nie wciągnęły i czytam tak dwie na raz - żadnej nie mogę skończyć. Dlatego postanowiłam dodać jakiś odautorski post, który zapełni lukę w oczekiwaniu na nową recenzję.
Tydzień ten minął mi dość szybko, jak każdy w którym mamy jakieś święto. W zasadzie nie robiłam nic mega ciekawego...
Ale od początku:

Zahaczając o ostatni weekend byłam na wycieczce w górach w okolicach Szklarskiej Poręby. Bardzo lubię las o tej porze roku, kiedy czuć zapach grzybów i mamy pełnie lata...  widać już pierwsze oznaki jesieni - kwitną wrzosy. Kocham takie widoki jak te na drugim zdjęciu, warto wymęczyć się w wdrapać na szczyt, alby móc je podziwiać - to prawdziwa nagroda!



Na  pierwszym zdjęciu domowe cappuccino - takie jak lubię najbardziej bez cukry i z dużą ilością mleka ;)
Na kolejnym zdjęciu mini stosik, z którym właśnie próbuje się uporać.
Dodałam już recenzję "Au pair...", a kolejne książki czekają na moją większą motywacje obie przeczytanie mniej więcej w połowie...
Ostatnie zdjęcie jest z serii "w trakcie czytania" :) Nie wiem jak wy, ale ja zazwyczaj muszę coś przegryźć kiedy czytam...


Tu z kolei moja miłość, czyli Nutella! Nie wiem kto to wymyślił, ale powinien dostań nobla... mogłabym zjeść taki słoik na raz...;)
Ostatnio znalazłam zagubioną zakładkę, którą kupiłam jakoś czas temu i totalnie o niej zapomniałam! uwielbiam liście miłorzębu japońskiego.


Na pierwszym zdjęciu "śniadanie mistrzów" czyli moje ulubione pancakes z borówkami, brzoskwiniami i bananem. W dodatku w kształcie kwiatów ;)
No i na koniec: byłam wczoraj w kinie z młodszy członkiem mojej rodzinki na "Dzwoneczku i Tajemnicy Piratów". Jak dziecko... wiem, ale lubię czasami obejrzeć sobie jakąś bajkę w kinie ;)

To już wszystko jak na pierwszy taki wpis. Miałam trochę mało zdjęć, dlatego tak ubogo, teraz będę starać się robić ich więcej i co jakiś czas dodawać takie posty.
A wy co robiliście w tym tygodniu??

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Au Pair potrzebne od zaraz - Melissa de la Cruz

Tytuł: Au Pair potrzebne od zaraz (polski)
         The Au Pairs (oryginalny)

Cykl: Au pair (tom 1)

Autor: Melissa de la Cruz

Rok: 2004

Cykl "Au pair":
 Au Pair potrzebne od zaraz | Clubbing | Słoneczny pocałunek | Gorączka letniej nocy

Nota od wydawcy:
Operki potrzebne od zaraz.
Opieka nad czwórką żywych dzieci 3-10 lat.
Praca u rodziny z Nowego Jorku w Hamptons, od 4 lipca.
Wynagrodzenie: 10 000 dolarów.
Wymagane prawo jazdy.
Mile widziana znajomość Hamptons.
Oferty wraz ze zdjęciem prosimy przysyłać na adres HamptonsAuPairs@yahoo.com

Mara, Eliza i Jacqui zostają opiekunkami dzieci megabogatej rodziny z Nowego Jorku, w najmodniejszym, najbardziej ekskluzywnym wakacyjnym kurorcie.
Eliza do niedawna była jedną z nich, ale jej ojciec stracił wszystko: apartament w Nowym Jorku, dom na Florydzie, limuzyny. Lato w Hamptons to dla niej szansa na powrót do dawnych znajomych i dawnego życia…
Jacqui przyjechała do Stanów, żeby spotkać chłopaka, w którym zakochała się jeszcze w Brazylii – mówił, że spędza lato w Hamptons.
Mara pochodzi z małego miasteczka. W Hamptons musi zarobić na college.
Czy praca opiekunki to coś trudnego? Posmarować dzieciaki kremem z filtrem w dzień i pobalować w najlepszych klubach w nocy, prawda? Nieprawda!
Eliza staje na głowie, żeby ukryć przed swoimi „przyjaciółmi”, kim jest teraz. Myśli Mary zaprząta Ryan, superprzystojny najstarszy syn jej pracodawców. Jacqui znajduje swojego Luke’a, ale...
Czy szalone imprezy, designerskie ciuchy i gorący chłopcy wystarczą, żeby operki przeżyły najbardziej odlotowe lato?

Recenzja:
Wypożyczyłam tą książkę, bo chciałam przeczytać coś krótkiego, lekkiego no i w wakacyjnym klimacie. Właściwie dostałam to czego chciałam, ale czy książka warta jest polecenia?

Jest to historia trzech zupełnie różnych dziewczyn, które znajdują pracę na wakacje jako opiekunki do dzieci bogatej rodziny w Hamptons. Każda z nich przybywa tam z różnych powodów: Mara potrzebuje pieniędzy, aby zarobić na studia, Eliza chce wrócić do świata, który utraciła po bankructwie jej ojca, natomiast Jacqui ma nadzieje odnaleźć chłopka, którego poznała w Brazylii.  Dziewczyny szybko zajmują się tym po co tu przyjechały: Jacqui znika na całe dni lądując w objęciach Luck'a, Eliza niemal każdą noc spędza na imprezach w gronie starych znajomych, natomiast Mara zostaje z bandą dzieciaków na głowie... Jednak wraz z upływem czasu każda z dziewczyn przechodzi przemianę. Eliza uczy się jak przestać udawać kogoś kim już nie jest, Jacqui zaczyna szanować samą siebie nie uciekając przed problemami w ramiona kolejnego faceta, a Mara przeobraża się z prowincjonalnej gęsi w pewną siebie dziewczynę. 
Chcecie dowiedzieć się jeszcze więcej? Musicie zatem poznać te trzy dziewczyny z różnych światów, które połączyła wspólna praca a z czasem i prawdziwa przyjaźń...

Książkę czyta się bardzo szybko, jest to 221 stron niewielkiego formatu i dużego druku, więc wystarczy jeden wieczór. Opowiada od trzech różnych osobowościach, więc każda czytająca znajdzie tu kogoś, kogo mniej lub bardziej polubi, przez co czyta się ją chętniej. Ja osobiście najbardziej polubiłam Mary, pod koniec także Elizę, Jacqui od początku do końca mnie irytowała... Uważam, że główne bohaterki są zbyt mocno przerysowane, jednak taki był zapewne zamiar pisarki, aby zetrzeć ze sobą właśnie takie skrajne postacie. Sprawia to jednak wrażenie sztuczności w ich czasami irracjonalnym zachowaniu. Końcowe przemiany bohaterek są esencją powieści, która pokazuje, że nie warto zwracać uwagę na to co mówią inny a po prostu pozostać sobą. 

Podsumowując, polecam tą książkę głównie nastolatkom, choć i nieco starszym czytelnikom, którzy tak jak ja szukają lekkiej wakacyjnej historii na jeden wieczór, może się spodobać. Nie jest to powieść górnolotna, skłaniająca do refleksji czy przemyśleń... to po prostu książka idealna "do pociągu" na wakacyjną podróż. Nie jest to żaden "Must Know", ale gdzieś tam uważam, że warto ją znać. Czy sięgnę po kolejne części? hmmm chyba tak, ciekawią mnie dalsze losy dziewczyn po ich "przemianie" ;)


Hamptons - miejsce akcji książki - raj dla pięknych i bogatych ;) 

Ocena: 4/6 

Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Klucznik"
(wy)pożyczona 

niedziela, 3 sierpnia 2014

Wilkołak - Jonathan Maberry

Tytuł: Wilkołak (polski)
         The Wolfman (oryginalny)

Autor: Jonathan Maberry

Rok: 2009

Nota od wydawcy:
Szczęśliwe życie Lawrence'a Talbota skończyło się tej nocy, kiedy umarła jego matka. Chłopak opuścił wiktoriański dwór, by szukać zapomnienia w dalekiej Ameryce. Po latach powraca w rodzinne strony - i odkrywa, że okolicą rządzi strach. Krążą pogłoski o krwiożerczej bestii. Lecz Lawrence'a stokroć bardziej przeraża tajemnicza siła, która wzywa go do lasu przy pełni księżyca...

Recenzja:
Zaintrygowana okładką i tytułem, a także obietnicą XIX wiecznego klimatu Anglii zdecydowałam się na wypożyczenie tej książki. Niezbyt gustuje w horrorach i temu podobnych, ale deklarowany romans przekonał mnie do jej przeczytania. Warto było?

Historia opowiada o Lawrence Talbot, który po tym jak w dzieciństwie był światkiem śmierci swojej matki zostaje umieszczony przez ojca w szpitalu dla obłąkanych, a następnie wysłany do Ameryki pod opiekę ciotki. Lawrence dorastając zostaje uznany aktorem i po latach wraca w rodzinne strony na wieść o śmierci swojego brata - Bena. Na miejscu wita go ojciec i narzeczona zmarłego brata, która prosi go o wyjaśnienie zagadki śmierci Bena. Zmarły bowiem nosi na sobie rany, których nie mógł zadać żaden człowiek, ani zwierze... Okoliczni mieszkańcy winią za wszystko przybyłych do miasta Cyganów, prawda jest jednak dużo straszniejsza. Wraz z  kolejną pełnią księżyca do Blackmoor ponownie zawitało zło w najczystszej postaci - wilkołak - zabijając każdego, kto stanie mu na drodze. Młody Talbot wyrusza na przeciw bestii aby pomścić brata, nic nie jest jednak w stanie pokonać potwora o nadludzkiej sile i sprycie. Lawrence poda jego ofiarą jednak udaje mu się przeżyć, niestety bestia zatapiając kły w jego ciele skazała go na straszny żywot... Czy coś będzie w stanie ocalić Talbota? jaką rolę odegra w tym piękna narzeczona brata Gwen?

Powieść bardzo mnie rozczarowała, szczerze mówiąc jest okropnie nudna... nie widzę tu ani odrobiny horroru, a opisy rozszarpywanych ofiar i ich flaków wylewających się na zewnątrz, które stanowią połowę książki, budziły we mnie niesmak. Historia niczym nie zaskakuje, jest trochę bezsensu, trwa jakieś trzy pełnie księżyca a w tym czasie nie dzieje się nic poza przygotowywaniem się do walki z wilkołakiem mieszkańców i samej walki polegającej na rozpruwaniu każdego kto zbliży się do potwora. Klimat XIX-wiecznej Anglii? ja tam go nigdzie nie czułam... Romans? te epizodyczne scenki z głównym bohaterem i narzeczoną jego brata trudno nazwać romansem, trochę mnie wręcz drażniły, bo jak dziewczyna, która dopiero co straciła narzeczonego może w jeden dzień pokochać jego brata?

Podsumowując, nie polecam książki... chyba, że miłośnikom krwi, flaków, mordu i wilkołaków. Jedyny plus można dać za to, że postać wilkołaka została przedstawiona tak, jak zawsze ludzie sobie to wyobrażali: osoba ugryziona przez wilkołaka, zmienia się pod czas pełni w bestię, nie panując nad swą rządzą mordu. Autor nie próbował tu stworzyć "ludzkiego potwora", których ostatnio pełno w literaturze. Nie widzę tu jednak więcej plusów. Język przystępny, lecz obszerne opisy "poczynań" wilkołaka sprawiały, że przerzucałam niektóre strony pobieżnie je czytając.

Wiem, że na podstawie książki powstał film, lecz czytałam, że jest on gorszy od książki, więc nie mam zamiaru jak na razie go oglądać...

Ocena: 2/6

[ Kadry z filmu Wilkołak (2010) ]

Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Klucznik"
(wy)pożyczona 

  Recenzja bierze udział w wyzwaniu "Czytam fantastykę 2014

piątek, 1 sierpnia 2014

Podsumowanie minionego miesiąca - Lipiec

 No i skończył się lipiec - połowa wakacji minęła, zastraszająco szybko jak zawsze. Miesiąc dość upalny, więc niezachęcający do czytania, zdecydowanie idzie mi lepiej w ponure, chłodne dni... Udało mi się jednak przeczytać parę książek.
Bohaterem tego miesiąca bez wątpienia okazała się cykl "Dary Anioła", którego trzy tomy towarzyszyły mi przez większość miesiąca. Napiszę krótko: uwielbiam.

(Paskudne okładki odstraszyły już pewnie wielu :P)
Na kolejne wyróżnienie zasłużył sobie "Intruz" S. Meyer. Byłam sceptycznie nastawiona do tej książki, długo zwlekałam z jej przeczytaniem. Zostałam jednak mile zaskoczona, książka bardzo mi się spodobała, nie żałuje, że w końcu się na nią zdecydowałam.

Największym rozczarowaniem okazała się historia C.L. Smith "Wieczni Wygnańcy". Może nie było tragedii, w życiu gorsze rzeczy czytałam, ale uważam, że czegoś tej historii brakuje i jakoś nie przypadła mi do gustu.

W tym miesiącu porzuciłam czytanie "Cienia Wiatru"... Przeczytałam dosłownie połowę książki i kompletnie nic mnie tam nie zainteresowało... książka sama w sobie nie jest zła, ale nie ma tego "czegoś", co ciągnęło by mnie do niej za każdym razem kiedy ją tylko odłożę. W końcu dałam za wygraną i oddałam ją do biblioteki na rzecz miejsca dla kolejnych wypożyczeń. Planuje kiedyś do niej wrócić, bo nie lubię zostawiać niedoczytanych książek, na razie jednak mam w planach bardziej "porywające" pozycje ;)

Lipiec zaliczam więc do książkowo udanych, choć nie przeczytałam wszystkiego co miałam w planach. Pozostaje tylko cieszyć się kolejnym miesiącem wakacji i nowymi pozycjami na koncie w bibliotece :)

Skrzydła Laurel - Aprilynne Pike

Tytuł: Skrzydła Laurel (polski)
         Wings (oryginalny)

Autor: Aprilynne Pike

Cykl: Laurel (tom 1)

Rok: 2009

Cykl "Laurel":
Skrzydła Laurel | Magia Avalonu | Złudzenie | Moc przeznaczenia

Nota od wydawcy:
Laurel nie jest typową nastolatką. Ale niezwykła historia dzieciństwa i oryginalne nawyki żywieniowe to nic w porównaniu z tym, co zacznie się dziać w jej życiu, kiedy na jej plecach pojawi się mały punkcik. Magiczny świat, znany tylko z legend i baśni, splecie się ze światem ludzkim, w którym żyje Laurel. Dziewczyna doświadczy uczuć, jakich dotąd nie znała, przeżyje przygody, o których nawet nie śniła i dowie się rzeczy, które przyprawią ją o zawrót głowy. Co wybierze Laurel? Świat wróżek z magicznym chłopakiem o szmaragdowych oczach czy ludzki, poukładany świat i zawsze pomocnego Dawida?

Recenzja:
"Skrzydła Laurel" to była moja improwizacja. Jakoś nić nie mogłam znaleźć tego dnia w bibliotece i  tak rzuciła mi się w oczy ta dziwaczna różowa okładka... zaryzykowałam.
Cóż, mogę powiedzieć, że jest to historia skierowana do nastolatek, starszego czytelnika może znudzić. Ja oczywiście (z moją duszą wiecznego dziecka) przebrnęłam przez nią w jeden dzień i czytało mi się całkiem, całkiem... Ale po kolei:

Główną bohaterką książki jest tytułowa Laurel, dość nietypowa piętnastolatka - je tylko owoce i warzywa, kocha świeże powietrze, nie lubi słonej wody, a pewnego dnia na jej plecach wyrasta... kwiat!, bo Laurel jest rośliną, a konkretnie - wróżką. Tak wiem, brzmi fatalnie i z początku też mi się tak wydawało, ale czytając dalej, mrużąc czasem oczy (przecież to powieść dla 15-latek!), historia nabiera ładu i jest lepiej.
Poznajemy Laurel, która po przeprowadzce z innego miasta rozpoczyna naukę w publicznej szkole średniej, poznaje tam pierwszych przyjaciół, wśród nich jest Dawid, z którym dziewczyna szybko się zaprzyjaźnia. Jest on pierwszą osobą, której Laurel wyjawia swój sekret. Pewnego dnia, odwiedzając stary dom obecnie wystawiony na sprzedaż, dziewczyna spotyka w lesie tajemniczego chłopca o imieniu Tamani - strażnika bramy do królestwa wróżek. Chłopiec przekonuje dziewczynę, że musi zrobić wszystko aby dom, a wraz z nim ziemia, na której znajduje się brama, nie zostały sprzedane. Nie jest to łatwe zadanie bowiem rodzicom Laurel bardzo zależy na sprzedaży domu, dodatkowo znalazł się już kupiec - pan Barnes, który nie bez powodów budzi w dziewczynie wiele podejrzeń...
Czy Laurel uda się wykonać zadanie i ochronić królestwo wróżek? Czy będzie potrafiła wybrać między światami ludzi i wróżek, a tym samym miedzy Dawidem i Tamani, którzy stali się jej bliscy?

Nie jest to jakaś wybitna historia, raczej w stylu tych czytanych dla relaksu w nudny wieczór z braku innych zajęć. Czyta się ją szybko, łatwo i przyjemnie, nie jest to lektura wymagająca myślenia. Historia jednak jest na swój sposób inna, za co można dać jej "plus", nie ma tu wampirów, wilkołaków, czy aniołów... są za to wróżki i trolle... no zawsze jakaś zmiana. Mimo, że jest to książka dla nastolatek jakoś tak miło mi się ją czytało, ma ona swój nieśmiały, ale urokliwy klimat. Ciekawią mnie kolejne tomy.

Podsumowując, książkę polecam nastolatkom mającym dość historii o wampirach, wilkołakach i aniołach w roli głównej. Czy sięgnę po kolejne tomy? Raczej tak, dla relaksu, jako książki jednego wieczoru, których czasami szukam między obszerniejszymi seriami.

Ocena: 4-/6


Recenzja bierze udział w akcji: "Czytam Fantastykę"

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...